"Trzy powody do życia"
Każdy w swoim życiu ma taką chwilę kiedy odechciewa mu się wszystkiego.Nic nie ma sensu ,a życie to bagno.Jednakże można to zmienić ...
Samanthe siedziała na plaży i myślała.Letni wiatr smagał jej twarz.Była młoda ,bo miała tylko 19-naście lat.Mieszkała w małym californijskim miasteczku razem z rodzicami.Nie chciała pójść na studia.Wybrałą pracę jako kelnerka w kafejce "Big Happy" niedaleko jej domu.
W tamtej chwili zastanawiała się nad swoim życiem ,nad tym czy jest sens dalej żyć ,czy zrobiła dobrze wybierając pracę zmiast studiów ,czemu nie ma takiego pecha w miłości ...Wiedziała tylko ,że coś się zmieniło ,zepsuło ,stało się gorsze.Nie umiała nazwać stanu w jakim była.
Rzucając w fale drobne kamyczki jakby mściła się na losie.Była jednoczesnie wściekła i zdołowana.Te dwie emocje doskonale do siebie pasują.
A pomyśleć ,że wszystko zaczęło się od jednej imprezy ...
To było dwa tygodnie wcześniej.Piątek.Samanthe właśnie kończyła swoją pracę.Pracowała na pierwszą zmianę.Zatrudniła się w "Big Happy" zaraz po ukończeniu szkoły.Chciała pokazać swoja samodzielność.Akurat w ten dzień mijał rok jej pracy.Z tej okazji dostała od reszty ekipy kwiaty ,wino i czekoladki.
Wieczorem kafejka była zamknięta.Szefowa ,sexowna kobieta koło 30-stki ,która bardzo lubiła Samanthe postanowiła zorganizować imprezę.Wszystko szło super dopóki Samanthe po pijanemu pocałowała się z Marcos'em.Problem tkwił w tym ,że 21-latek był chłopakiem Margaret ,która również pracowałą w "Big Happy" i była przyjaciółką Samanthe.
Następnego dnia dziewczyna obudziła się w swoim łóżku ,lecz nawet nie pamietała jak się tam znalazła.Pamiętałą tylko początek imprezy kiedy jeszcze nie była tak bardzo pijana.
Samanthe szybko się ubrała i zeszła ze swojego pokoju na górze do kuchni coś przekąsić.Wstawiła sobie mleko na jej ulubione czekoladowe płatki kiedy do dzrwi zadzwonił dzwonek.Poszła je otworzyć.To była Margo.
- Jak mogłaś ?! - krzyczała. - Jak mogłaś lizać się z moim Marcos'em ?!
- Ale o co Ci chodzi Margaret ?? - pytała zszkokowana Samanthe. - Przeież jesteśmy przyjaciółkami ...Nigdy bym Ci tego nie zrobiła.
- A jednak to zrobiłaś !!
- Kiedy niby ??
- Kiedy niby ??Kiedy niby ??I Ty się śmiesz jeszcze pytać ?!Wczoraj na imprezie z okazji roku Twojej pracy.No ,ale czemu się dziwić ?..Byłaś tak wcięta ,że możesz nawet nie pamiętać ,że ta impreza była.
- Nie no ...Pamiętam tylko początek imprezy.Wiem ...Byłam nieźle pijana ,ale ...Margo !!Ja na prawdę nie chciałam tego zrobić !!To nie tak !!
- To niby jak ??
Samanthe smutno zwiesiła głowę.Nic nie mówiła.
- No właźnie ... - rzekła Margaret i wyszła.
Po wyjściu przyjaciółki ,a właściwie już byłej przyjaciółki musiała jeszcze raz wstawić mleko do gotowania ,gdyż zagadała się i poprzednie przepaliła.Nawet nie chciało jej się jeść.Wzięła do ust tylko kilka łyżeczek płatków.Resztę po kryjomu wlała do miski kotki sąsiadów.Zrezgnowana całym zajściem poszła do pokoju i rzuciła się na łóżko.Nie miała nawet ochoty na spacer.Co trochę tylko podnosiła się z łóżka aby napić się czegoś ,bo jak wiadomo : człowiek na kacu to człowiek spragniony.
Dzień minął dla Samanthe monotonnie.Pod wieczó ,kiedy w końcu odechciało jej się leżeć weszła na lapka.Po zalogowaniu na fb doznała szoku.Koleżanka z IV klasy liceum udostępniła na jej tablicy link z filmikiem z jej udziałem podpisanym u góry :"Współczuję ;(".Dziewczyna obejrzała filmik z YouTube i zaczęła płakać.Było to bowiem nagranie z piątkowej imprezy ,a mianowicie fragment kiedy kompletnie nachlana całuje się z Marcos'em ,a tuż obok nich stoi zapłakana Margaret i szefowa.
W niedzielę również nie wyszła z domu ,a nawet ze swojego pokoju.Śniadanie zjadła w swoim pokoju.Obiad zjadła w swoim pokoju.Kolację również zdjadła w swoim pokoju.Przeszukiwała internet żeby upewnić sie czy są jeszcze jakieś filmiki.Znalazła jeszcze kilka.M.in. taki ,na którym duszkiem wypija piwo w butelce.Nie wiedziała co robić.Była załamana.
W poniedziałek nie odważyła się pójść do pracy.Uznała ,że nie ma po co ,bo i tak została by wylana.Przestała jeść.Rodzice zaczęli się o nią bać.Nawet Kevin - jej młodszy o 3 lata brat zauważył ,że coś jest nie tak.
Wtorek ciągnął jej się niemiłosiernie.Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić żeby w końcu przestała być zdołowana.Chodziła w tę i spowrotem po swoim niewielkim pokoju na piętrze.Z nerwów zaczęła obgryzać paznokcie.Z dnia na dzień było gorzej.
W środę